wtorek, 1 stycznia 2013

Opowiadanie 3


Chłodnym, lecz zarówno lekko przestraszonym wzrokiem, młoda, wdzięczna blondynka rozglądała się dookoła.
                    Getto od „reszty świata” odgradzał gruby, ceglany mur. Zawsze, o każdej porze dobrze pilnowany przez co najmniej dwóch szwabskich żołnierzy.
  Gdy kobieta postąpiła krok w ich stronę sięgnęli po karabiny.
 - Czego!? – Warknął jeden. – Przepustka!
 - Jestem Anna Dubońska. To chyba wystarczający powód aby mnie wpuścić.  – Powiedziała dziewczyna.
 - Przepustka! – Zawołał jeszcze raz Niemiec. – Bo my nie będziemy już dłużej dyskutować.
                    Dziewczyna z rezygnacją sięgnęła do torebki i wyjęła świstek papieru, na którym było osobiste zezwolenie płk Harfnera na jej wpuszczenie.
 - To wszystko? – Zapytała chłodno podając przepustkę.
 - Wchodzić! – Warknął żołnierz, a Anna wkroczyła za szlaban.
                     Po drugiej stronie życie płynęło w całkiem innym tempie. Roztaczał się tam tak różny od reszty Warszawy świat. W getcie toczyła się nieustanna walka o wszystko. Ludzie jednak byli tacy sami. Niektórzy trafili tu przez przypadek, inni byli Izraelitami z dziada pradziada. Różnili się jednak od Polaków białą przepaską na ramieniu, którą zdobiła gwiazda Dawidowa. I właśnie to skazywało ich na pewną śmierć.
                     Anna, otoczona przez żydowskie dzieci, w milczeniu weszła do obskurnego budynku. Gdy już doszła po rozklekotanych schodach na sam szczyt, ukazały jej się liche, brązowe drzwi, z odchodzącą gdzieniegdzie farbą. Zapukała cicho i czekała.
                     W końcu otworzyła jej kobieta, z czarnymi włosami poprzetykanymi siwizną. Na twarzy miała wyraz goryczy, który zmienił się jednak, gdy uświadomiła sobie kto przed nią stoi.
 - Rachelka! Córeczko! – Zawołała.
                      Dziewczyna padła matce w ramiona i ze szlochem zapytała:
 - Jak tata? Co z Sarą?
  Matka puściła nagle Rachelę i powiedziała:
 - Wejdź. Jeszcze cię kto przyuważy.
                      Dziewczyna znalazła się w malutkim, skromnym korytarzyku, który zaprowadził ją do równie niewielkiego pokoju. W rogu izby znajdował się piec i tak prawie nie działający. 


Obok stała wersalka, okryta brudnoszarym spłowiałym kocem.
                      I pod tym lichym przykryciem leżała drobna, dwunastoletnia dziewczynka, o kręconych, ciemnych włosach i szarych, szeroko otwartych, szklanych od łez oczach. Jej drobnym ciałkiem co chwila wstrząsały niepohamowane ataki kaszlu.
 - Sara! – Krzyknęła Rachela i rzuciła się w stronę siostry.
  Mała uśmiechnęła się jedynie i przymknęła powieki.
 - Chodź… - Szepnęła matka i wskazała córce korytarz. – Zostawmy ją w spokoju.
                      Kobiety wyszły z pokoju, na co tylko czekała Rachela. Zapytała od razu:
 - Co jej jest?
 - Zapalenie płuc… - Ciężko powiedziała matka. – Dziecko… pomożesz jej?
 - Spróbuje. Poproszę Harfnera…
                     Nagle targnięta niepohamowaną rozpaczą usiadła na podłodze i rozpłakała się.
 - Mamo! – Załkała. – Ja już nie daję rady! Przeze mnie giną kolejne osoby! Mamo…! – Krzyknęła spazmatycznie.
 - Jeszcze się poprawi córeczko – wyszeptała matka. – Ale nie możesz zostać tu dłużej. Zaraz przyjdzie Zellerkraut. Jeśli cię tu zobaczy…
                     Rachela wstała i otrzepała się. Niczym dziecko przetarła oczy i przytuliła się do matki.
 - Uważajcie na siebie i dbajcie o Sarę. – Powiedziała jeszcze i szybko wyszła.
  I znów była Anną. Szpiegiem. Niemieckim  szpiegiem.     
                     Rzuciła okiem na zegarek. 15.15 – głosił. Za równy kwadrans miała spotkać się z niemieckim pułkownikiem. Kolejny raz. Dziś mieli umówione spotkanie w „Galeriance” na Praskiej. Nie wielu było tam Polaków, więc szanse też były niewielkie, że ktoś ją rozpozna. Zdarzały się pojedyncze jednostki, ale byli to tylko ludzie jej pokroju – zdrajcy.
                     Harfnera jeszcze nie było więc spokojnie udała się do toalety. Właśnie poprawiała szminkę, gdy usłyszała dochodzącą z męskiej ubikacji rozmowę:
 - Majorze, co robimy z tą żydówką?
 - Nam się już nie przyda Herling. Zabijemy ją.
 - A ci w getcie?
 - Do Auschwitz i po sprawie.
                     Anna zadrżała. Serce na moment przestało jej bić. Sara, matka, ojciec… mieli za chwilę zginąć. Ale wcześniej ona sama!
                     W jednej chwili wybiegła z toalety, a za parę sekund drzwi „Galerianki” trzasnęły za nią. Jednak tuż za sobą usłyszała rozeźlony głos niemieckiego pułkownika:
 - Brać ją!
                      Biegła jak mogła najszybciej, ale strzały były równie szybkie. Spódnica furkotała wokół jej nóg, a buty mocno stukały o bruk. Brakowało jej tchu, łzy napływały do oczu, a krew spływała z ramienia, tam gdzie jednak dosięgła ją kula.
                      Nagle, gdy skręciła w boczną uliczkę, poczuła, że ktoś zatyka jej usta i wciąga do mieszkania. Kopała i wiła się, lecz uchwyt obcego był bardzo mocny i nieustępliwy. Słyszała jeszcze głosy Herlinga i Harfnera, ale po chwili ucichły. Wtedy nieznajomy postanowił ją puścić.
 - No już. – Powiedział mężczyzna. – Nie musisz dziękować.
                      Anna spojrzała na niego. Jej wybawca miał ciemne, gładkie włosy, wystające spod czapki, orli nos i przenikliwe, czarne oczy.
 - Tadek jestem. Tadeusz Hyjek. Też zawsze uciekam, nigdy nie gonię. – Tu zaśmiał się cicho. – A ty?
                       Dziewczyna popatrzyła na niego beznamiętnym wzrokiem i powiedziała:
 - Nie wiem kim jestem. Zdrajczynią, Polką, Niemką, Żydówką, nikim… Po prostu nikim…
                       Mrok i chłód pomieszczenia sprawił, że Anna zadrżała lekko. Tadek widząc to okrył ją płaszczem i powiedział:
 - Hej! Na pewno nie jest tak źle! Przecież musisz mieć jakieś imię!
 - Rachela, Anna Dubońska. Mów jak ci wygodnie. Dla mnie to nic nie znaczy.
 - Jesteś z getta. – Stwierdził.
                       Pusty śmiech Anny zabrzmiał na chwilę w czeluściach, a ona sama wpół płacząc histerycznie powiedziała:
 - Idź, idź powiedz im, niech mnie zabiją, niech zabiją tak jak moją rodzinę!
                       Niepohamowane łzy płynęły jej po twarzy. Spojrzała na chłopaka z mieszaniną lęku i bezradności, ale on tylko nazbyt odważnie objął ją i powiedział:
 - Dla mnie będziesz Anią. I nie płacz już. Ty nie masz już nikogo i ja nie mam nikogo. Możesz chwilę u mnie zamieszkać, a jak cię kto zapyta możesz mówić, że jesteś Anna Hyjek. Tylko… można cię łatwo rozpoznać po włosach.
                        Anna roześmiała się cicho i jednym płynnym ruchem ściągnęła blond perukę, a na ramiona spłynęły miękkie, grube loki w odcieniu kakaa.
 - Teraz mnie nikt nie rozpozna.
   Uśmiechnąwszy się frywolnie otworzyła drzwi na wojnę i cały inny świat i zawołała:
 - Chodź! Może pomożesz mi zacząć nowe życie?

************************************************

Od autorki: Oto całe "Opowiadanie 3", trochę dłuższe mam nadzieję, że się spodoba ;). Jak po Sylwestrze? Pozdrawiam!

7 komentarzy:

  1. Dzięki za miły komentarz u mnie. Twój blog mi również bardzo się podoba. Poczytałam trochę i cieszę się, że miałąm okazję. Dołączyłam do grupy obserwatorów, tyle, że prywatnie.
    Pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za zaglądnięcie do mojego blogu i za miły komentarz na nim:) Po sylwestrze całkiem w porządku mam nadzieje że u Ciebie też:*
    Jeżeli zaś chodzi o opowiadanie to minie urzekłaś.
    Wspaniałe po prostu.
    Nie mogę doczekać się 4 :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne. Po prostu arcydzieło. Po sylwestrze poza lekkim bólem głowy w porządku. :)
    Zapraszam do mnie: welcometofantasyworld.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę świetne opowiadanie, bardzo przyjemnie się czyta :) Oczywiście obserwuje ♥
    http://zaakupoholiczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. No dobra. Zaległości nadrobione i czas na jakiś w miarę konstruktywny komentarz.
    Historia 2: ciekawie to wymyśliłaś, ale nie jestem pewna czy to na pewno takie sytuacje się działy(w sensie, że zdawali raport o każdej pojedynczej, przypadkowej istocie oraz tak swobodnie przed obliczem przełożonego), no ale co tu dużo mówić... orłem z historii nigdy nie byłam, a podczas całej mojej nauki do czasów którejkolwiek wojny światowej doszliśmy co najwyżej na języku polskim. Coś mi po prostu nie do końca pasowało, ale mogę najzwyczajniej w świecie wydziwiać - nie zrażaj się tym, bo czasem mi się zdarza.
    Historia 3: prawdziwa historia zdrajcy. Brakowało mi tutaj opisów uczuć, ale przeszłość tej dziewczyny bardzo fajna. Zażalenie rozwinę w 'ogólne'.
    Obiekcje mogę mieć jeszcze do końcówki. Nie jestem pewna, czy dziewczyna powinna mieć w tym momencie tak wyraźny przebłysk radości zważywszy na sytuacje w jakiej się znalazła (stwierdziłam to po lekkiej analizie psychologicznej). No bo, mimo że ma szansę na nowe życie, to w końcu przed chwilą zabili jej rodzinę, dla dobra której tyle poświęciła. To, że zdradziła wszystkich swoich przyjaciół i cały naród na rzecz wroga, przez którego jej rodzina znalazła się w sytuacji takiej, a nie innej świadczy o tym, że ta mała społeczność znaczyła dla niej naprawdę dużo i wątpię, aby roztrząsnęła się z tego tak szybko, a tym bardziej, aby wykazała zewnętrzne emocje tak wyraźnym uśmiechem(przynajmniej na podstawie tego co o niej napisałaś). Coś bardziej subtelnego by według mnie tu pasowało, ale możliwe, że nie pojęłam całkowicie postaci.
    Ogół: Jak już się żaliłam - opisy. Nie wiem czy to wada ponieważ nie znam twojego zamysłu(czyt. chcesz dokładnie przedstawić postacie, czy mają być tylko ich zarysy, aby czytelnik mógł się z nim utożsamić). Nie ukrywam, że jeżeli brak zagłębiania się w postacie był zabiegiem celowym, to na pewno pisanie będzie Ci szło sprawniej, a teksty będą krótsze, co dla niektórych też jest plusem. Jednak sądzę, że za jakiś czas, mimo wszystko Ci się to wyrobi.
    Czasem brakuje mi też dokładniejszych opisów czynności, ale to może być już kwestia gustu, ponieważ osobiście zawsze preferowałam te bardziej rozwinięte formy przedstawienia tego typu rzeczy, aby moja wyobraźnia nie musiała się za bardzo nadwyrężać, a czasem gubić.

    Tak, wiem. Łatwiej jest oceniać niż zrobić coś samemu i jestem z tego pewni świadoma :)

    kampai.blogujacy.pl

    Powodzenia .

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadanie fajne, tak ,,lekko'' się je czyta :) Pierwszy raz spotkałam się z takim opowiadaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. podoba mi się jak piszesz , bardzo fajnie :)
    zapraszam również do siebie : http://schokoolade.blogspot.com/
    obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz, który inspiruje mnie do dalszego pisania i jest dla mnie podporą, że ktoś nadal czyta moją pracę. Liczę, że wyrazisz tutaj swoją szczerą opinię.

Pozdrawiam, Daria :*